sobota, 26 listopada 2016

The Guardian

Płyta z filmem The Guardian (2006, polski tytuł: "Patrol") trafiła do mnie dawno i prawie dziesięć lat przeleżała w szafce. Zniechęcała mnie okładka. 




Dobrze, że wcześniej nie zobaczyłam też zwiastuna. Nie lubię zbędnego patosu, którym przepełniony jest klip reklamowy. Nie lubię wyrwanych z kontekstu migawek najbardziej wstrząsających momentów, które mają rozbudzić emocje widza.

Lubię, kiedy historia opowiada się sama. I zamiast patetycznego komentarza zostaje wszystko to, czym w rzeczywistości jest życie: splot tragedii, ludzkich dramatów, ale też piękna, które zawiera w sobie człowieczeństwo.

Od dawna tak bardzo nie przeżywałam żadnego filmu, jednocześnie nie żałując, że go zobaczyłam. 
Poruszający, dający do myślenia... 

Utwierdzający mnie po raz kolejny w przekonani, że chcę spędzić swoje życie żyjąc naprawdę. Poza tym wyścigiem o więcej, wygodniej i łatwiej, nie w pogoni za dobrami materialnymi, za własną przyjemnością. 
Chcę od życia czegoś więcej.


sobota, 12 listopada 2016

Morze

Kocham morze, szczegolnie wtedy, kiedy jest wzburzone.
Jest coś niesmaowitego w rozbryzgującej się pianie morskiej.
Mogę wpatrywać się w nią godzinami.
Pewnego lipcowego popołudnia przepadłam na plaży. Morze nie było mocno wzburzone, ale fale i tak zachwycały. Zamiast iść do celu, przystawałam co chwilę w zachwycie przyglądając się rozbryzugującej się morskiej pianie.
Szkoda, że zdjęcia nie oddają tego piękna.