niedziela, 25 stycznia 2015

życzenia

...jasnofioletowy pokój zapadł mi w pamięci. Na szpitalnym łóżku siedziała starsza kobieta ubrana w elegancką koszulę nocną z pomalowanymi na czerwono paznokciami. W odróżnieniu od pozostałych pacjentów na pierwszy rzut oka nie sprawiała wrażenia chorej, ale później - tłumacząc jej rozdrażnienie - pielęgniarki mówiły, że bardzo cierpi. Przywitała nas niezbyt miłym spojrzeniem i sprawiała wrażenie mocno poirytowanej. Jednak chwilę później słuchając utworów przymknęła oczy. Obserwowałam jak na jej twarzy zachodzi zmiana. Grymas ust gdzieś znika, a twarz łagodnieje. Wtedy postanowiłam, że to właśnie jej podaruję moją kartkę z białym kościółkiem... Serce wyrywało się, aby jak najszybciej do niej podejść. Podeszłam i cicho, tak aby inni za wiele nie słyszeli, zaczęłam opowiadać o białym kościółku, jego symbolice dla mnie oraz uczuciach jakie kierowała mną i towarzyszyły mi podczas robienia tej kartki... 
Dziś dowiedziałam się, że trzy dni później odeszła... i mogę mieć tylko nadzieję, że życzenia napisane na kartce spełniły się w jej życiu....





         Pan Jezus powiedział:
 "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy 
utrudzeni i obciążeni jesteście, Ja dam wam 
wytchnienie. Ja jestem drogą, i prawdą, 
i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak 
tylko przeze mnie. Tak bardzo bowiem Bóg 
umiłował świat, że dal swojego 
jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w 
Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie 
wieczne." 
(Ew Mateusza 11:28; Ew Jana 14:6; Ew Jana 3:16) 


Serdeczne życzenia wewnętrznego pokoju i ukojenia w Jezusie Chrystusie  oraz radości i nadziei wypływającej z Bożego planu zbawienia.

wtorek, 20 stycznia 2015

poranek

Dziś tylko na moment się tu zatrzymuję. Styczeń pędzie. Jeszcze przed chwilą marzyły mi się spokojne długie poranki. Kiedy mogłabym troszkę później wyruszać do pracy... mieć dłuższą chwilę na rozmyślania przy kubku kawy... czas na rozważenie tego, co przeczytałam,... poukładanie sobie wszystkiego w myślach i oddanie tego wraz z nadchodzącym dniem we wszechmogące ręce suwerennego Boga. I dopiero wtedy, kiedy w myślach zagościłby pokój, ze spokojnym sercem wyruszać do pracy. Ale czasem nawet śpieszne poranki przynoszą radość i spokój kiedy w drodze do pracy zachwycam się pięknem nieba :)






Dużo radości daje też paczka z książkami, które w wolnych minutach staram się podczytywać. 






Dziś, choć dzień niby wolniejszy, pędzę inaczej. Dużo mam zaległości i staram się je nadrobić. Te kilka słów  piszę w ramach relaksu, w przerwie pomiędzy przelewaniem na klawiaturę, tego co ważne, bo 
writing is a struggle against silence i jak w każdej walce, czasami potrzebna jest chwila wytchnienia ;)

środa, 14 stycznia 2015

grudniowe migawki #3: Boże Narodzenie i cierpienie

Koniec roku 2014, będzie mi się kojarzył z angielską kolędą podesłanym mi przez O. Utwór ten powstała na podstawie wiersza amerykańskiego poety Henry'ego Wadswortha Longfellowa. Zanim go jeszcze usłyszałam, O. pokrótce opowiedziała mi genezę tego wiersza. Nie ma wątpliwości, że właśnie ta historia miała wpływ na to jak odebrałam tę kolędę i jak bardzo mnie poruszyła stając się wyrazem uczuć odczuwanych i doświadczanych, tych z którymi się zetknęłam i które mnie otaczały...

W 1861 Fanny Appleton, żona Longfellowa, zmarła tragicznie - jej letnia, cienka suknia zapaliła się od świeczki... Pomimo pomocy jakiej próbował udzielić jej Henry, doznała poważnych obrażeń i na skutek oparzeń odeszła następnego dnia... Jej śmierć przygniotła i zdruzgotała poetę, który odizolował się od otaczającego go świata - i szalejącej właśnie w Stanach Zjednoczony Wojny Secesyjnej - rzucając się w wir pracy twórczej w zaciszu swojej biblioteki. Właśnie tam zastał go list, informujący go o tym, iż jego najstarszy syn wyruszył na front, a następnie wieści, że został poważnie ranny... Przepełniony bólem i cierpieniem Longfellow napisał wiersz "Christams Bells", na podstawie, którego powstała kolęda "I Heard the Bells on Christmas Day". Tutaj w poruszającym i przejmującym wykonaniu Casting Crowns znajdującym się w albumie "Peace on Earth":

...ostatniego grudniowego wieczoru na poboczu pustej o tej porze drogi stał samochód. Otaczający świat pogrążony był w ciemności i spokoju. W samochodzie również panowała cisza, a siedzące w nim osoby zajęte były swoimi myślami. Nagle milczenie zostało przerwane: Dzisiejszy wieczór musi być szczególnie ciężki dla tych ludzi, którzy wiedzą, że najprawdopodobniej nie przeżyją nadchodzącego roku. Nie marzą, nie planują, nie zastanawiają się co przyniesie Nowy Rok, bo być może zostało im tylko kilka dni... Właśnie powyższy utwór jest dla mnie wyrazem cierpienia z którym się zetknęłam, które na różny sposób zewsząd mnie otaczało. Niesie i gdzieś między wierszami wyraża ból, rozczarowanie i ciche łzy bezsilności... To wszystko, co może powodować pytania, czy Bóg jest sprawiedliwy i kochający skoro na to pozwala... 

     Przy końcu czasów miliony ludzi zgromadziły się na rozległej przestrzeni przed Bożym tronem. Wielu z nich, oślepionych świetlistą jasnością, próbowało się cofnąć, ale niektórzy z przodu skupili się w małe grupki; dalecy od pokory, w zapamiętaniu dyskutowali zawzięcie.
     - Jak Bóg może nas osądzać? Cóż On wie o cierpieniu? - pytała zuchwale młoda brunetka. Podwinęła rękaw koszuli, by pokazać wytatuowany na ramieniu numer z nazistowskiego obozu koncentracyjnego. - Byliśmy terroryzowani... bici.... torturowani... aż w końcu umieraliśmy!
     - W innej grupie jakiś Murzyn rozpiął kołnierzyk. - A co powiecie na to? - zawołał, pokazując zaropiałą bliznę wokół szyi. - Zlinczowali mnie! Nie za żadne przestępstwo, tylko za to, że jestem czarny!
     W następnej grupce jakaś nastolatka w ciąży szlochała: - Przecież zostałam zgwałcona. Dlaczego mam teraz cierpieć? To nie była moja wina...
     Na całym ogromnym obszarze wiele było podobnych grup. Wszyscy ludzie mieli pretensje do Boga za zło i cierpienie, jakie panowało na świecie. Jak dobrze musiało się żyć Bogu w Niebie, gdzie wszystko jest piękne i doskonałe, gdzie nie ma bólu ani strachu, głodu ani nienawiści. Co Bóg może wiedzieć o tym, co człowiek w życiu wycierpiał? A sam szczelnie odgrodził się od wszystkiego.
    Postanowiono więc, że każda z tych grup wyśle swojego przedstawiciela, wybranego spośród tych, którzy doświadczyli największego cierpienia. Zaczęli występować po kolei: Żyd, Muszyn, Japończyk z Hiroszimy, jakiś artretyk potwornie zdeformowany chorobą, upośledzone dziecko, którego matka zażywała w ciąży narkotyki... Zgromadzili się na boku i odbyli naradę. W końcu zdecydowali się przedstawić Bogu swoje stanowisko. Było ono raczej jasne:
   Zanim Bóg będzie mógł osądzić ludzi, musi doświadczyć tego wszystkiego co oni. Wyrok brzmi: wysłać Boga na ziemię - niech tam żyje jako człowiek! Niech urodzi się Żydem. Niech nawet fakt jego narodzin będzie podejrzany. Niech ciężko pracuje i niech nikt tego nie doceni, a nawet najbliższa rodzina niech uważa go za niespełna rozumu. Niech zdradzą go jego najbliżsi przyjaciele. Niech zostanie niewinnie oskarżony, niech osądzą go niesprawiedliwie oraz niech zostanie skazany przez stronniczy sąd. Niech będzie torturowany. Na koniec niech się przekona, co naprawdę znaczy być całkowicie samotnym. Wtedy damy mu umrzeć. Niech umrze tak, żeby nie było żadnej wątpliwości co do jego śmierci. Niech będą obecni świadkowie, którzy to potwierdzą,
   Gdy już wszyscy przedstawiciele ludzkości dodali swoje do wyroku, został on wobec wszystkich odczytany. Wśród zgromadzonych tłumów dał się słyszeć głośny pomruk aprobaty. Ale jakoś zaraz potem nastała długa cisza Nikt nie wypowiedział ani jednego słowa. Nikt się nie poruszył. Nagle powiem wszyscy zrozumieli, że ten wyrok został już na Bogu wykonany.

Boże Narodzenie było między innymi Bożą odpowiedzią na ludzkie cierpienie. Oto drugi utwór, który dla mnie nierozerwalnie łączy się z pierwszym, będąc wraz z nim soundtrackiem ostatnich dni 2014 roku, metaforycznym nośnikiem uczuć, wydarzeń, rozmyślań i przeżyć...


Niebiosa nie wydają się tak ciemne jak zwykle
Gwiazdy wydają się jaśniejsze niż były wcześniej
Głęboko wewnątrz czuję, że ma dusza się porusza
Jak gdyby ma nadzieja została odnowiona

Pasterze mówią, że słyszeli głos aniołów
Potwierdzający plotki rozsiane wskroś ziemi
Że dziecię, dobrze chronione przed gniewem Heroda,
Jest Synem naszego Ojca i Synem Człowieczym.

Miłość pada na świat tej nocy
Jest tu obecny Ten, dzięki którejmumogę powiedzieć, że
Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami, Emmanuel
On jest Zbawicielem, o którego się modliliśmy
W naszych pokornych sercach będzie mieszkał

Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami, Emmanuel

Czuję się zmuszony, by powiedzieć wszystkim, którzy będą słuchać,
Że pokój na ziemi nie jest tak daleko poza zasięgiem
Jeśli możemy znaleźć łaskę, i miłosierdzie, i przebaczenie
On przyszedł, by ocalić, On jest właśnie tym

Miłość pada na świat tej nocy
Jest tu obecny Ten, dzięki której mogę powiedzieć, że
Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami, Emmanuel
On jest Zbawicielem, o którego się modliliśmy
W naszych pokornych sercach będzie mieszkał

Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami, Emmanuel

Miłość pada na świat tej nocy
Jest tu obecność, dzięki której mogę powiedzieć, że

Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami, Emmanuel

On jest Zbawicielem, o którego się modliliśmy
W naszych pokornych sercach będzie mieszkał
Bóg jest w nas, Bóg jest dla nas, Bóg jest z nami


Jesteś Zbawicielem, o którego się modliliśmy

W naszych pokornych sercach będziesz mieszkał
Jesteś w nas, jesteś dla nas, jesteś z nami, Emmanuel

wtorek, 6 stycznia 2015

grudniowe migawki #2: biały kościółek

Nigdy bym nie pomyślałam, że pewnego grudniowego wieczoru zbuduję domek z bali na ośnieżonej prerii i postawię mały, biały kościółek...

Wszystko zaczęło się od kartek. Robionych inaczej niż w zeszłym roku, bez pośpiechu, ale podobnie jak wtedy wkładając w to całe serce. Znów miały trafić do ludzi, którzy leżąc w szpitalu zastanawiali się NIE nad tym, jaki będzie nadchodzący rok, ale ile z niego dane im będzie przeżyć...

W zeszłym roku kartek było za dużo. Dwie przeleżały cały rok w mojej szufladzie, czekając na swoją kolej. Jedna już na początku grudnia została posłana za morze. Drugą udało mi się sfotografować przed wysłaniem do pewnej wspaniałej osoby.



Tegoroczne kartki są w całkiem innym stylu. Pierwsze dwie były rozgrzewką. Nie za bardzo miałam na nie pomysł i wyszły raczej spontanicznie. 



Jednak kolejne... 

cóż, włożyłam w nie całą siebie i całe moje serce.



Szczególnie ten biały kościółek jest bliski mojemu sercu. Na kartkę próbowałam przelać obraz, który chyba na zawsze pozostanie w moich myślach. Nieopodal drogi, z dala od zabudowań stoi biały kościółek otoczony drzewami. Kiedyś często koło niego przejeżdżałam i za każdym razem wzruszał mnie ten widok. Serce wyrywało się, aby zjechać z drogi, zatrzymać się i w samotności, w tym niezwykłym miejscu rozmyślać o rzeczach pięknych i ważnych. Nigdy jednak tego nie zrobiłam. Teraz już tamtędy nie przejeżdżam, ale gdzieś w sercu pozostała jakaś niewysłowiona tęsknota... za czym? Chyba sama dokładnie nie wiem... a może wiem, tylko słowa nie potrafią tego opisać?



Na koniec jeszcze kilka migawek grudniowej, białej zimy. Jestem tak wdzięczna za nią Bogu! :) Nauczona smutnym doświadczeniem lat poprzednich, nie spodziewałam się śniegu w drugi dzień Świąt i miałam naprawdę radosną niespodziankę.  Lubię, kiedy zimą jest śnieg. Zawsze dawało mi to niesamowite poczucie spokoju i bezpieczeństwa, tak jakby cała natura otulała się białą pierzynką i mówiła: 
„Wszystko jest w porządku, nastał czas snu i odpoczynku”... 







czwartek, 1 stycznia 2015

grudniowe migawki #1: niespodziewana podróż

Pewnego niedzielnego wieczoru zadzwonił telefon i trzy dni później mknęłam samochodem uśmiechając się do zupełnie nieplanowanej podróży :) Miło wspominam ten wyjazd.W drodze towarzyszył mi nowy utwór napawający nadzieją. Choć aura była nieszczególna to właśnie te zapadające w serce słowa i melodia uczyniły podróż na swój sposob wyjątkową.
  







So we will not fear
Through the storm and through the flood
By Your spirit, by Your blood
We will stand, we will stand
And with a trumpet call
You will open up the sky
Come with glory and with might
And we will be with the Lamb