sobota, 20 grudnia 2014

podróż

Wstaję rano, raniutko, o 4.30. Zostawiam zapalone światło i idę do kuchni szykować śniadanie, prowiant na drogę. Pozostawione otwarte drzwi i ciepło światła kuszą, aby wrócić do przytulnego pokoju. Nie daję się im... Czeka mnie podróż i droga, którą konsekwentnie podążam.


 A nazajutrz ostatkiem sił wyczerpujących się baterii udaje mi się zrobić zdjęci z okna autobusu.




Cieszy świadomość, że jestem we właściwym miejscu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz