Nowy Rok sprawił mi ogromną niespodziankę - kiedy rankiem pierwszego stycznia wyjrzałam za okno zobaczyłam świat przyprószony śniegiem a termometr wskazywał minus siedem stopni Celsjusza. Musiałam koniecznie się przespacerować. Wkrótce zrobiło się jeszcze mroźniej a dwa dniu później spadło więcej śniegu. Byłam szczęśliwa i codziennie delektowałam się długimi spacerami.
Zima, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, to jedna z moich czterech ulubionych pór roku a dziś znów sypie śnieg :)
Lubię tę "miękkość" Twoich zdjęć...
OdpowiedzUsuńIf you know what I mean ;)
"Miękkość"? Hm... czy ja wiem, czy wiem, to nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję to za komplement i dziękuję ;) :)