poniedziałek, 2 lutego 2015

motto

Dni ze spokojnymi porankami, długimi wieczorami i krótkimi nocami już za mną. Uśmiecham się do niespodziewanej wieczornej podroży zaśnieżoną autostradą i powrotu do miejsca niegdyś tak bliskiego, dziś ciepło wspomnianego. Nie miałam jednak siły by przejść się Główną Ulicą na Rynek... było późno, zimno i zmęczenie dawało się we znaki a torba trochę ciążyła... a może po prostu bałam się tego bolesnego skurczu serca, tęsknoty i powrotu choć na chwilę do bycia tamtą dziewczyną, która codziennie szybkim krokiem przemierzała Rynek... Ale któregoś dnia trzeba będzie w końcu zmierzyć się ze wspomnieniami, nawet jeśli miałaby to być sentymentalna podróż w przeszłość, nawet gdybym miała się rozkleić - czego tak bardzo nie lubię... Ale czasami nie pozwalając sobie na tkliwość, bojąc się przejmującego skurczu tęsknoty znieczulamy się na odczuwanie radości z przeszłości i dostrzeganie piękna haftu wyszywanego przez życie widocznego jedynie z perspektywy czasu. I tak patrząc na ostatnie dwa tygodnie uśmiecham się. Każdego dnia staram się żyć pewnym mottem, a nawet dwoma, które w tym roku przyświecają mojej codzienności: 


Ta praca została dana mi do wykonania. Dlatego jest to prezent. Dlatego jest to przywilej. Dlatego jest to ofiara, jaką mogę złożyć Bogu. Dlatego powinnam wykonywać ją z radością, jeśli wykonuję ją dla Niego. Tutaj, nie gdzieś indziej, mogę nauczyć się Bożej drogi. W tej pracy, nie w jakiejś innej, Bóg oczekuje mojej wierności. Elizabeth Elliot

oraz


Niech wspaniałość Bożego planu co do rzeczy największych zawsze wypełnia Cię ufnością w zakresie wspaniałości Bożego planu w rzeczach z pozoru najmniejszych. 
(życzenia świąteczne)









A w międzyczasie codzienności, godziny spędzane pożytecznie i przyjemnie: czasami przyswajając wiedzę, czasami tworząc urodzinowe kartki czy przelewając na klawiaturę myśli i refleksje… Również podróżując, trzy miasta w trzy dni – zachód, Śląsk i wschód; szkolenia, egzaminy i małe przyjemności: kino z Eshet Chayil i długa rozmowa przy czekoladzie u Noworolskiego, kiedy na Brackiej padał deszcz… Dziękuję Eshet Chayil!  :)


3 komentarze:

  1. You're welcome! Cała przyjemność po mojej stronie :))
    Tak lubię tu zaglądać... Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracają do mnie słowa Elizabeth Elliot... Cieszę się, że mogę tutaj zajrzeć i je sobie przypomnieć. Dziękuję.

    (PS A masz je w oryginale?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Mam :)
      "This job has been given to me. Therefore it is a gift. Therefore it is a privilege. Therefore it is an offering I may make to God. Therefore it is to be done gladly, if it is done for Him. Here, not somewhere else I may learn God's way. In this job, not in some other God looks for my faithfulness."

      Usuń